Zaburzenia więzi jako czynnik ryzyka uzależnień
Dlaczego jeden sięga po alkohol, narkotyki i się nie uzależni, a drugi tak? Prawdopodobnie znamy kogoś z problemem uzależnienia i być może sami zadaliśmy sobie to pytanie. Dla naukowców pozostaje ono otwarte -nie ma zgody co do jakiejś jednej przyczyny powstawania uzależnienia. Z drugiej strony wiemy już dużo o tym zjawisku i mamy możliwość określenia tzw. czynników ryzyka. Jednym z bardzo istotnych jest wyuczony we wczesnym dzieciństwie sposób w jaki wchodzimy w relacje i budujemy więzi z innymi. Charakterystyka ta określana jest jako styl przywiązania. Liczne badania i obserwacje pozwoliły na opisanie sposobów w jaki, od momentu narodzin, opiekunowie troszczą się o dziecko i komunikują z nim, tworząc bliską relację. Pogrupowano je w 2 podstawowe i 4 szczegółowe kategorie. Zasadniczo styl przywiązania dzielimy na korzystny rozwojowo typ bezpieczny oraz zagrażający typ, tzw. pozabezpieczny. W ramach tej drugiej kategorii wyróżniamy style: lękowo-unikowy, ambiwalentny i zdezorganizowany.
Pozabezpieczne style przywiązania są jednym z najsilniejszych predyktorów problemów i zaburzeń psychicznych, co bezpośrednio albo pośrednio wiąże się z ryzykiem uzależnień. Natomiast bezpieczny styl można określić jako fundament zdrowia psychicznego.
Zależność wpisana w geny
Ludzie rodzą się w stanie absolutnej zależności od innych, niezdolni do samodzielnej egzystencji, zupełnie inaczej niż wiele gatunków zwierząt. Już od pierwszych dni życia proces dojrzewania układu nerwowego odbywa się w kontakcie z drugim człowiekiem. W pierwszych miesiącach życia jest to głównie matka, lub opiekun pełniący jej rolę. Dziecko nie przeżyje bez nakarmienia. Dzięki badaniom a także dramatycznym doświadczeniom sierot w starych systemach opieki instytucjonalnej wiemy też, że jego życie będzie zagrożone jeżeli razem z pokarmem nie dostanie opieki. Choćby obecności drugiej osoby, a w najlepszym z możliwych scenariuszy -czułej, dostrojonej do jego niewypowiedzianych potrzeb troski. Nasza zupełna bezbronność, nieświadomość z jaką przychodzimy na świat, potrzeba opieki i związana z tym swoista matryca do budowania relacji z drugim człowiekiem skłaniają niektórych do określenia tej zależności jako „popędu więzi” wskazując na jej immanentny biologiczny charakter. Można powiedzieć, że budowanie więzi jest ewolucyjnie tak istotne, że zdolni jesteśmy do bliskiej relacji także tam gdzie doznajemy krzywd i zaniedbań. Trochę jakby z nadzieją, że szansa na znalezienie miłości i dobra jest ważniejsza dla przetrwania niż możliwość zranienia.
Style przywiązania:
Bezpieczny styl polega na wytworzeniu pozytywnego przywiązania dziecka do opiekuna. Warunkiem zbudowania tej więzi jest możliwość zauważania, dostrajania, reagowania na dziecko -początkowo odbywa się to na poziomie gestów, uśmiechu, spojrzenia. Można powiedzieć, że matka z dzieckiem już od jego narodzin jest w nieustającym dialogu emocjonalnym. Dziecko doświadcza siebie w tej relacji, i w końcu też matki jako odrębnej osoby przechodząc z symbiozy z nią w możliwość samodzielnej egzystencji. Ten dialog nigdy nie ustaje – w późniejszych etapach rozwoju polega na bardziej „dorosłej” komunikacji, w której używa się już słów i złożonych zachowań do wyrażenia siebie. Z czasem ta reaktywność rodzica na dziecko zmienia się w zdolność do mentalizacji: nazywania, nadawania znaczenia emocjom, reakcjom, rozumienia wewnętrznego świata przeżyć dziecka. Osoby, które same doświadczyły takiej bezpiecznej relacji, i w których życiu nie pojawiły się później jakieś szczególnie trudne zdarzenia, zazwyczaj potrafią taką więź z dzieckiem zbudować. Dziecko, które otrzymało taki rodzaj opieki ma fundament do zbudowania obrazu siebie i świata w sposób pozytywny, ufny. Jest zdolny zarówno do autonomii jak i do tworzenia zdrowych zależności -tj. relacji z innymi, które są źródłem rozwoju, satysfakcji, radości i wsparcia. Samo natomiast może tworzyć strategie -nazywane przez psychologów zdolnością do samoregulacji -radzenia sobie z trudnościami, rozumienia własnych stanów emocjonalnych i wytrzymywania pewnych nieuniknionych frustracji. Mówiąc w pewnym skrócie postać dorosłego, który potrafił rozumieć, ukoić nasz ból przekłada się na zdolność do samorozumienia i samopomocy, lub otrzymania wsparcia w relacji z innym dorosłym. Tak więc bezpieczna więź ma działanie rozwojowe i ochronne.
W pozabezpiecznych stylach przywiązania obecny jest jakiś rodzaj krzywdy, zaniedbania, chaosu. Wynika z nieumiejętności rodzica do stworzenia bezpiecznej relacji z dzieckiem. Najczęściej wiąże się to z jakimiś własnymi deficytami, problemami, często tacy rodzice powielają zaburzony sposób budowania więzi, którego sami jako dzieci doświadczyli. Niekiedy dziecko wymaga szczególnej uwagi, cierpliwości, starań, np. z powodu swojego temperamentu, wtedy zasoby rodzica mogą się okazać niewystarczające i takiej bezpiecznej relacji przywiązania nie udaje się zbudować. Rodzic, który nie umie stworzyć bezpiecznej więzi to taki który porzuca, krzywdzi, ale też w kontakcie z dzieckiem nie jest zdolny do zestrojenia się z nim, a bardziej projektuje w dziecko swoje własne stany emocjonalne (np. lęk). Na późniejszych etapach rozwoju będzie to rodzic, który ma kłopot z wytrzymywaniem napięć, rozumieniem dziecka. Będzie wymagał od niego albo zbyt dużo albo za mało -taki rodzic będzie bardziej w relacji z samym sobą (swoimi wyobrażeniami o dziecku, albo obawami) niż z realnym dzieckiem. Natomiast jemu będzie bardzo trudno zbudować obraz siebie i świata w sposób adekwatny, a troski których będzie doświadczać najczęściej nie znajdą ukojenia w ramionach rodzica, albo w rozmowie z nim.
Uzależnienia
Badania pokazują statystycznie silny związek pomiędzy pozabezpiecznym stylem przywiązania a skłonnością do uzależnień. Powszechne jest łączenie obu tych zjawisk poprzez problemy z samoregulacją i impulsywnością. Uzależnienie można bowiem tak właśnie rozumieć -jako związane z impulsywnością i słabą samoregulacją. Substancja psychoaktywna staje się regulatorem emocji, po który impulsywnie mimo wyrządzanych szkód sięgamy. Jak wiadomo pozabezpieczne style przywiązania wiążą się z poważnym zaburzeniem zdolności do samoregulacji. Można też spojrzeć na uzależnienie jako na specyficzną formę zależności, wynikającą z niezaspokojonej potrzeby dobrej bezpiecznej relacji z człowiekiem. Ten utrwalony brak może się wiązać z jednej strony z częściowym zaprzeczeniem potrzebie relacji a z drugiej strony z pragnieniem bliskości. Alkohol i inne substancje psychoaktywne mogą służyć łagodzeniu tego dyskomfortu, przynosząc iluzję ukojenia tęsknoty za człowiekiem. Z przymrużeniem oka można w tym miejscu przytoczyć pewien rodzaj kulturowej narracji, która tę tęsknotę opisuje – oto fragment znanego szlagieru : „whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam. Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam. Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć. Lecz nie wiedzą o tym ludzie że najgorzej w życiu to samotnym być”. Dla osoby uzależnionej relacja np., z alkoholem wydaje się łatwiejsza, bardziej niezawodna, niż nieprzewidywalny kontakt z drugim człowiekiem. Substancja psychoaktywna może być doświadczana jako bezpieczny obiekt, wypełniający wewnętrzną pustkę i zastępujący prawdziwą relację. W ten sposób alkohol unieważnia potrzebę bliskości i dostarcza fałszywego poczucia samoregulacji.
Trochę optymizmu Na szczęście potrzeba bliskich relacji może być zrealizowana także w innych, niż z rodzicami ważnych dla młodego człowieka relacjach. Może to być ktoś z rodziny, lub nauczyciel, ktoś na kogo można liczyć, ktoś kto daje swój czas i uwagę, pokazując dziecku że jest ważne. Nie zawsze jest to wystarczające ale często daje pewną nadzieję, że relacja może być dobra, może chronić, a nie zagrażać. Dzięki tym różnym dobrym doświadczeniom jesteśmy wstanie skorzystać z psychoterapii, wymagającej zaufania i wiary w to, że w relacji z drugim człowiekiem może wydarzyć się coś dla nas dobrego.