Tydzień Profilaktyki: film “Olena” oraz rozmowa z reżyserką Elżbietą Benkowską
Nierzadko sztuka opowiada o tematach trudnych, pełnych emocji. W tym także o pomaganiu bliskim osobom, przeżywaniu chwil słabości, próbach zmiany życia… Jednym z takich filmów jest “Olena” w reżyserii Elżbiety Benkowskiej. Tydzień Profilaktyki Uzależnień to także czas rozmów na tematu trudności, wspierania. To między innymi dlatego wspólnie z reżyserką – Elżbietą Benkowską – oraz Gdyńską Szkoła Filmową zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu “Olena”.
Jednocześnie postanowiliśmy porozmawiać z reżyserką, zadać jej kilka pytań. Oto one:
Dzień dobry, Pani Elżbieto. Olena jest filmem, krótkim, ale wypełnionym wieloma emocjami. Gdyby miała Pani powiedzieć jakie 3 emocje bądź odczucia, które najlepiej opisują film, to co by Pani wskazała i dlaczego?
Tak jak Pan wspomniał, w tym filmie jest wiele emocji, lecz najważniejszą z nich jest miłość. Olena z Dimą bardzo się kochają, ale to niestety nie wystarcza do tego by byli razem. Pojawia się też zatem rozczarowanie, gdy okazuje się, że miłość to za mało. Najbardziej jednak lubię ostatnie ujęcie w filmie, na którym Olena płacze i uśmiecha się jednocześnie. Ona czuje wielki smutek i żal z powodu rozstania, ale też ulgę z zakończenia toksycznej relacji. Uśmiecha się, bo wie, że zrobiła dobrze, tylko będąc osobno oboje mają szansę na szczęście.
Rozumiem. To odczuwanie różnych myśli w tym samym czasie… Olena stara się pomóc swojemu partnerowi. Jak Pani sądzi, czy trudno pomagać, wspierać i kochać, gdy w “kadrze” związku pojawiają się narkotyki?
Oczywiście, lecz to nie muszą być tylko narkotyki. Związek z każdą osobą uzależnianą jest jak jazda na emocjonalnej kolejce i to bez trzymanki. Niestety nie da się pomóc osobie uzależnionej, dopóki ona sama tej pomocy nie zechce. To często jest najtrudniejsze. Trzeba niestety odpuścić, czasem patrzeć jak nasza ukochana osoba się stacza, lecz jeśli ona nic nie będzie chciała z tym zrobić, to tylko zniszczymy tą bezskuteczną pomocą siebie.
Czy są jakieś granice pomagania bliskiej osobie? Jeśli tak, to gdzie te granice leżą?
Nie chcę tu wyjść na domorosłego psychologa. Mogę mówić tylko o swoich doświadczeniach. Gdy w naszym życiu liczy się tylko druga osoba i zapominamy o własnych potrzebach oraz szczęściu, to znaczy, że coś jest nie tak. Nasze szczęście nigdy nie powinno być ceną za szczęście drugiej osoby. To tak jakby oddawać życie za życie. Miłość nie jest uczuciem krzywdzącym. Jeśli w naszym związku dzieje nam się krzywda, to trzeba sobie zadać pytanie, czy to jest rzeczywiście miłość? Do szczęśliwego związku oprócz kochania potrzebne jest też wiele innych czynników, np. wzajemny szacunek i obustronne poświęcenie.
Czy ma Pani jakiś pomysł na to, co dalej stało się z Oleną i jej partnerem?
Myślę, że Olena poszła na terapie i znalazła szczęście u boku innego mężczyzny. Dima być może nie bierze już narkotyków, ale dalej ma problemy emocjonalne i to odbija się na kolejnych jego związkach.
Czy trudniej jest Pani opowiadać historie o ludzkich problemach, czy szczęściu? Czy któreś dają więcej inspiracji i dlaczego?
Wydaję mi się, że każdy mój film opowiada o problemach, które stoją na drodze do szczęścia. Nie da się opowiedzieć o jednym bez drugiego. Szczęście to codzienna walka ze swoimi słabościami i umiejętność podejmowania trudnych decyzji, a nie rzecz raz nabyta, którą ma się już na zawsze.
Dziękujemy za rozmowę.
Pytania przygotował Piotr Prósinowski. Kontakt z reżyserką, koordynacja – Aleksandra Rusak.